Moje miejsce jest na cmentarzu
Zamknięty Cmentarz Ewangelicki
Miejsce moje zawsze było na cmentarzu. Tu znajdowałem spokój, miejsce na refleksję czy różnego rodzaju dziecięce przygody: od konstruowania łuków i strzał z jesionów gęsto porastających cmentarz ewangelicki, do spacerów z Walkmanem, gdy człowiek chciał w spokoju posłuchać muzyki na cmentarzu katolickim. Dwie pierwsze płyty solowe Gawlińskiego i większość dyskografii, nomen omen, Dead Can Dance poznałem właśnie na cmentarzu. Kropką nad i w tej cmentarnej fascynacji jest przygoda z Socjum ratującym cmentarze.
Jest jednak dzień w roku, kiedy tam się zupełnie nie odnajdywałem-to główna msza podczas Wszystkich Świętych na którą regularnie uczęszczałem. Szedłem nie tylko dla Mszy i tradycji, ale też po to, by zobaczyć znajomych, których co roku spotykałem w tym miejscu. Widywałem Rafała z Wrocławia na grobie dziadka, drugiego Rafała na grobie taty (teraz leży tam razem z Nim), Karola z Poznania na grobie rodziców czy Marcina z Wrocławia na grobie – nie wiem kogo. Oczywiście dla większości tych ludzi msza ta to zwykła rewia mody i wydmuszka czegoś, co związane jest z religią, ale to zupełnie inna sprawa.
W tym roku, co donosi mi moi szpiedzy rano cmentarz był, wbrew zakazom i zamknięciu pełen ludzi. Około 10:00, gdy robiłem te zdjęcia było już pusto, bo teren zaczęła patrolować policja. Kończąc kilka zdjęć z dzisiaj, wieczorem, może jutro kilka zdjęć z drona. Na razie cmentarz w czasach pandemii, kto wie, o ile szybciej się teraz zapełnia? Moje miejsce jest na cmentarzu. Wasze też.
Kaplica na cmentarzu ewangelickim w Kępnie |
Komentarze
Prześlij komentarz