Kiosk RUCH na Wiosny Ludów
Przeglądałem ostatnio zdjęcia zrobione przeze mnie z wieży kościelnej z około 2007 roku i znalazłem tam KIOSKI, zwykłe kioski RUCH, których na samym naszym rynku było co najmniej trzy i wtedy przypomniałem sobie o tym jednym, wyjątkowym na Wiosny Ludów do którego najczęściej czyniłem moje intelektualne wycieczki.
Dziś nijak nie przypomina typowego kiosku ruchu z lat 80tych. Powiększony, z wykuszem i nietanimi pewnie roletami. Tyłem zwrócony do słońca i z osłonięty jarzębami szwedzkimi zasadzonymi tutaj pewnie jeszcze podczas narodzin Spółdzielni Mieszkaniowej w Kępnie. Kto wie czy drzew tych nie zasadził sam Feliks Gruszka albo Czesław Niechciał sprawiając, że kiosk, choć zwrócony przodem do niemałego ruchu na Wiosny Ludów tonął w cieniu tak, że dach uginał się pod ciężarem mchu wyrosłego na gromadzących się tutaj liściach.
Poproszę gazety z teczki nr 25 – o to mama nie musiała mnie prosić po lekcjach, sam zawsze po nie biegłem. Mieliśmy jakąś prenumeratę i w teczce o tym numerze właśnie, odkładała mi Pani, której wizerunek mam gdzieś głęboko schowany i którego przypomnieć sobie nie mogę plik gazet. Trzy razy w tygodniu wydawana była ta najważniejsza, czyli Świat Młodych. Co roku robiła się z tego niezła sterta i na początku wakacji pożyczaliśmy wózek, taką dwukółkę i jechaliśmy do skupu makulatury na Lisiny by te kilogramy papieru ukwiecone naszymi, pieczołowicie prowadzonymi zeszytami sprzedać lub dostać talony na buty.
Miejsce to wkrótce zostanie pewnie zlikwidowane i zostanie po nim niezagospodarowany kawałek ziemi. Czy śmierć tego kiosku jest związana ze śmiercią gazety? Kto dzisiaj je kupuje? Nie dość, że większość z nas czyta niewiele to przecież gazety mają swoje internetowe wydania. Podejrzewam, że wkrótce kiosk ten zostanie zlikwidowany.
W Świecie Młodych poznałem Kajka i Kokosza, Kleksa i Tytusa. Co miesiąc, dwa pokazywał się tutaj Mały Modelarz i mój brat skleił z niego samolot De Havilland Mosquito. Numer z tym samolotem ukazał się w 1977 roku a więc, gdy miałem zaledwie roczek. Przypominam też sobie przez mgłę kadłub Santa Marii, która była klejona i chyba nigdy nie dokończona w naszym ciasnym, choć jednym z większych mieszkań na osiedlu Wiosny Ludów.
Jako starszy już jegomość zacząłem tutaj właśnie kupować, równo dwadzieścia pięć lat temu (temu warto poświęcić inną historię) Tylko Rock i gazetę tę kupuję do dziś. Zdziwiłbym się, gdyby brakowało mi więcej niż 10 numerów z tego, dwudziestopięcioletniego okresu.
Tutaj także kupiłem w latach dziewięćdziesiątych trzy numery kwartalnika Ostoja. Kontaktowałem się nawet niedawno z redaktorem naczelnym tego magazynu i okazało się, że więcej numerów się nie ukazało, a to one właśnie ukształtowały w dużej mierze moją estetykę i spojrzenie na świat skierowane ku temu, co kocham najbardziej: Polsce.
Jako ciekawostka kalendarz ze Świata Młodych z 1964 roku – układ dni był wtedy
taki sam, więc można go użyć ponownie.
Komentarze
Prześlij komentarz